Recenzja filmu

Yamakasi: Współcześni samurajowie (2001)
Julien Seri
Ariel Zeïtoun
Châu Belle Dinh
Williams Belle

Yamakasi, współcześni samurajowie

Yamakasi znaczy po japońsku tyle co "silny duch". W nowym filmie, produkowanym przez <a href="aa=309,lkportret.xml" class="text">Luca Bessona</a>, słowo to oznacza grupę siedmiu nastolatków,
Yamakasi znaczy po japońsku tyle co "silny duch". W nowym filmie, produkowanym przez Luca Bessona, słowo to oznacza grupę siedmiu nastolatków, którzy mają dość niecodzienne hobby - wspinają się po budynkach. Początkowo przyjaciele tylko szukają nowych wyzwań, czyli wysokich budynków "do zdobycia". Każdy z nich, niczym superbohater z amerykańskiego komiksu, ma szczególną zdolność. 'Rakieta' jest szybki, 'Bejsbol' fantastycznie rzuca, a 'Łasica' porusza się zwinnie jak małe zwierzątko. Yamakasi są bohaterami małych chłopców mieszkających na przedmieściach Paryża. Są także zmorą usiłującej ich złapać policji. Robią to bardzo nieudolnie, zawsze są dwa kroki za wspinaczami, co wzmaga ich agresję i chęć złapania samurajów. "Yamakasi" to jeden z tych filmów, których twórcy mówią "tylko nie próbujcie tego robić w domu". Tym razem pokazują nawet na ekranie, czym kończy się bezkrytyczne naśladowanie idoli bez odpowiedniego przygotowania. Djamel, młodziutki chłopak z poważną wadą serca podczas wchodzenia na drzewo ulega wypadkowi. Trafia na oddział intensywnej terapii do szpitala. Życie uratować mu może tylko natychmiastowy przeszczep, który kosztuje 60 tysięcy dolarów. Jego rodzina nie jest jednak w stanie zebrać takiej sumy. Yamakasi czują się odpowiedzialni za wypadek i postanawiają pomóc chłopcu. Jeden z nich przypomina sobie kreskówkę o Robin Hoodzie, którą widział u koleżanki.Staje się ona inspiracją dla nastolatków, którzy postanawiają okrasć mieszkania należące do bogatych ludzi, a 'zarobione' w ten sposób pieniądze dać biednej rodzinie. Ratunku dla Djamela szuka też Vincent, policjant i kuzyn jednego z Yamakasi. Jest typowym idealistą - wierzy w prawo i w sprawiedliwość. Jest pewien że znajdzie natychmiastową pomoc u ministra zdrowia. Chciałby także aby Yamakasi nie wspinali się więcej po budynkach, gdyż wypadków może być znacznie więcej. Wkrótce pod wpływem wydarzeń przyjdzie mu zmienić poglądy... "Yamakasi" to znakomita mieszanina kina akcji i komedii. Niektóre sceny są wręcz fantastyczne - Yamakasi, uciekając przed policją wskakują do pokoju nastolatka. Rozbijają okno, ale ponieważ chłopak ma słuchawki na uszach, niczego nie zauważa. Po chwili do pokoju wchodzi jego ojciec. Ze zdziwieniem i lekkim przerażeniem patrzy na zmiażdżoną ramę okienną i potłuczone szkło. Woła syna po imieniu. Ten, ze znudzeniem, nie zdejmując nawet słuchawek z uszu, patrzy na rodzica i mówi: "Jak tylko odrobię pracę domową to posprzątam pokój". Takich scen jest znacznie więcej. Yamakasi udaje zręcznie, sprytnie i z duża dozą wdzięku wystrychnąć na dudka kolejnych policjantów. Niewątpliwie największą zaletą filmu są świetne zdjęcia Phileppe Piffeteau. Kamera nierzadko biegnie za 'samurajami', starając się za nimi nadążyć. Nie jest to łatwe, gdyż ruchy chłopców są naprawdę szybkie i nieprzeciętnie zwinne. Chwilami wręcz trudno uwierzyć że to co widzimy na ekranie to nie efekty specjalne, ale prawdzie wyczyny grupy przyjaciół, którzy od wielu lat wspólnie trenują. Wszystkie sceny są tak pomyślane, aby akrobacje Yamakasi wzbudzały podziw, nawet niedowierzanie. Sceny akcji i sceny komediowe są świetne, za to irytuje przesadne chwilami przerysowanie postaci policjantów. Nie sądzę aby wszyscy francuscy funkcjonariusze byli aż tak głupi, nieudolni i wręcz żałośni jak ci, którzy gonią Yamakasi. Stróże prawa z założenia mieli stanowić kontrast dla wspinaczy, ale nie powinien on być aż tak wyraźny. Taka skrajnośc byłaby do przyjęcia w bajce dla dzieci, w której Yamakasi niewątpliwie byliby szlachetni i czyści niczym kryształ. W filmie Bessona są zwyczajnymi nastolatkami z przedmieścia. Mają swoje wady i zalety, i wyraźnie wchodzą w konflikt z prawem. W średniowieczu działalność Robin Hooda była akceptowalna, wręcz pożądana. W XXI wieku łamanie prawa jest przestępstwem, dla którego niestety nie można znaleźć usprawiedliwienia. Denerwuje też 'amerykanizacja' scen akcji. Najwyraźniej Besson, nie tylko producent, ale też autor scenariusza, nie potrafił odciąć się od schematów rodem z Hollywood. Niektóre sytuacje są wręcz żenujące przez swoją sztampowość. Odniosłam wrażenie że niektóre sceny - te amerykańskie właśnie - zostały dopisane do gotowego scenariusza, gdyż inaczej film byłby za krótki. "Yamakasi" to film przede wszystkim dla nastolatków. Jest pełen akcji i humoru. Nie ma skomplikowanej fabuły, ani bohaterów. Role współczesnych samurajów gra grupa przyjaciół, która od lat trenuje wspinanie się po budynkach. Polecam go wszystkim i powtarzam za twórcami filmu "Młodzieży, która obejrzy ten film, wszystko będzie się wydawało łatwe [...].Większość akcji to rezultat wytężonej, wieloletniej pracy . Trenujemy bez przerwy od dwunastu lat. [...] Bez odpowiedniego treningu oznacza to natychmiastową śmierć". :)
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones